top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraMWronska

Trener cheerleaders-moje błędy

Zaktualizowano: 23 sie 2022

Nowy rok, nowa ja? Możliwe... ale nie tym razem. Ten wpis jest jednym z efektów mojej długoletniej pracy jako trener cheerleaders. W 2003 lub 2004 roku zaczęłam układać choreografie dla Trinity Cheerleaders, a później przyszedł czas na NEXT Cheer Generation .

Oba zespoły osiągnęły spore sukcesy, z czego jestem bardzo dumna, ale jak to bywa- kilka błędów się zdarzyło. Ponieważ zamierzam wziąć za nie odpowiedzialność, to napiszę wprost, że to ja je popełniłam.

Dlatego, pijąc kawę z mojego ulubionego kubka :) przechodzę do przedstawienia Wam moich największych błędów jako trenera cheerleaders.


Brak dystansu i jasno określonych ról

Kiedy trafiłam do Trinity Cheerleaders o cheerleadingu wiedziałam, tylko tyle, że istnieje i to w zasadzie kojarzył mi się wyłącznie z pokazami na meczach. Jakimś cudem okazało się, że wybrana przeze mnie linia choreograficzno-akrobatyczna szła w dobrym kierunku, co wywindowało mocno poziom drużyny. Dzięki temu zespół, występował na wielu wydarzeniach sportowych dużej rangi, a poza tym zdobyły tytuł Mistrza Polski Cheerleaders (all girl group stunt). Ale wracając... miałam 21-22 lata-gdy rozpoczęłam współpracę z Trinity, a najstarsze dziewczyny, które siłą rzeczy miały również największy respekt w drużynie, miały lat 17-18. Zatem różnica wieku była niewielka, a ja z kwalifikacjami pt, "tak mi się wydaje". Oczywiście, później zakupiłam sporo cheer książek na Amazonie, ale początek był jaki był. Zapewne, większość z Was nie pamięta czasów bez YouTube :) Zatem błąd nr 1, chciałam, żeby mnie lubiły i aby miło nam się pracowało. Miałam też pełną świadomość tego, że dopiero się uczę, więc w razie pomyłek-liczyłam na większe zrozumienie ze strony moich cheerleaders. Oczywiście, efekt tego był taki, że z czasem (głównie przez to, że trenowałyśmy często i długo) spędzałyśmy ze sobą coraz więcej czasu i granica pomiędzy trenerem a drużyną była coraz cieńsza. Rezultat przyszedł po kilku latach w formie buntu i decyzji, że są na tyle dorosłe, że poradzą sobie same. Dla większości skończyła się to niezbyt korzystnie. Teraz, z racji doświadczenia i znacznej różnicy wieku pomiędzy mną a drużyną jest mi o wiele łatwiej utrzymać poprawne i zdrowe relacje. Na treningu może być i efektywnie i miło, ale tylko wtedy jeśli każdy wie, po co na trening przyszedł.


Ilość i podejście do treningów

To jest dość zagmatwany temat. Otóż. Wiele z cheerleaders, które tańczyły w moich zespołach były również instruktorkami tańca czy fitness i niestety, często musiały iść do pracy w godzinach, ustalonych wcześniej treningów. W przypadku NEXT'a, gdzie w dużej mierze tancerki były na studiach lub po nich, nie miałam żadnego argumentu na ich nieobecność. Praca to praca i ja to szanuję i rozumiem. Zatem, gdzie jest błąd i problem? No właśnie w tym, że aby cały skład mógł przetrenować przed występem musiały być ustalane dodatkowe treningi. Efektem było to, że cheerleaders, które nie opuszczały wcześniej ustalonych treningów musiały i tak być na dodatkowych treningach- zatem trenowały więcej i nikt tak naprawdę im nie podziękował za poświęcenie i wyrozumiałość. Poza tym, po latach widzę, że jest to zachowanie bardzo niepedagogiczne. Ponieważ te z nich, które na treningach były regularnie widziały, że nie muszą tak na prawdę na nich być, ponieważ "zorganizuje się" dodatkowe zajęcia i wszystko będzie ok.


Nie zadbałam o "nowe pokolenie" moich cheerleaderek

Przyznacie, że jest to dość przewrotna sytuacja, kiedy w zespole o nazwie NEXT CHEER Generation, tak ważny aspekt jak "kolejna generacja" został zaniedbany. No cóż, nie można zajmować się wszystkim. W momencie największej popularności drużyny, czyli w latach 2016-2019, kiedy występowałyśmy na największych imprezach w kraju, a nawet wydarzył się Eurobasket w Czechach (7 dniowa podróż-jest co opowiadać) moje cheerleaderki były (w większości) w wieku 23-27 lat. Zatem jest to taki moment, kiedy podejmujesz różne życiowe decyzje. I jest to totalnie ok. Jednak kolejne rekrutacje skutkowały coraz bardziej odmłodzonym składem. Tutaj nie mogę narzekać, bo wszystkie dziewczyny były dla siebie bardzo miłe i pomocne, nie mniej różnica wieku zaczynała być bardzo widoczna, zarówno w kwestii wizualnej jak i doświadczenia na parkiecie.


Skoro ja ciężko pracuję to Wy też musicie

Nie wiem czy jest to temat dłuższy, niż poprzednie, ale z pewnością bardziej złożony. Otóż w Next zajmowałam się wszystkim. Tak totalnie.

1. Marketing, czyli prowadzenie konta na facebooku i instagramie, a także na YouTube, co wiązało się również z produkcją szeroko pojętej zawartości. Możecie mi wierzyć lub nie, ale przygotowywanie sesji zdjęciowych, montowanie filmów z występów (o które każdorazowo należało zadbać, czyli albo ja stałam z kamerą albo prosiłam kogoś o pomoc),

2. Pozyskiwanie kontrahentów, a wcześniej bycie na bieżąco z pojawiającymi się w grafikach różnymi wydarzeniami sportowymi, aby moc złożyć ofertę,

3. Do tego treningi- byłam na prawie każdym (jeśli mnie nie było, to organizowałam zastępstwo), a także występy. Zdarzało się, że prosto z lotniska jechałam na występ. Istnym szaleństwem był powrót z Orlando (USA), a później biegusiem na Cracovia Maraton, a później (tego samego dnia) na mecz koszykówki,

4. Dodajmy do tego organizację strojów-projektowanie, konsultacje, organizację produkcji,


Nie jest to absolutne żalenie się, bo sprawiało mi to ogromną frajdę, ale pochłaniało tyle czasu, że spokojnie cały etat byłby wypełniony po brzegi. I gdzie tutaj jest błąd?


No właśnie. Oczekiwałam, że dziewczyny poświęcą również, mnóstwo swojego czasu na zespół. Kiedy im raz to wypomniałam, usłyszałam "to była Twoja decyzja, żeby tyle robić". Nawet po latach uważam, że ta odpowiedź jest mega niesprawiedliwa i krzywdząca, ponieważ każdy korzystał z mojej pracy. Czy zatem powinnam odpowiedzieć, że skoro chcesz korzystać z mojej pracy, to musisz...i tutaj podać pełną listę? Z perspektywy czasu uważam, że tak, że takie warunki współpracy powinny być spisane i egzekwowane z obu stron. Pamiętam, że wtedy tylko się wkurzyłam i już nic nie powiedziałam, bo uważaj..... patrz punkt pierwszy! Znowu! To samo!


"Bardziej chciałam niż one"

A przynajmniej czasami odnosiłam takie wrażenie. Nie ma się czemu dziwić. Poświęcałam na zespół masę czasu, kosztem innych rzeczy. Każdy ma 24 godzinną dobę i nic z tym nie zrobimy. A zatem, skoro już włożyłam tyle pracy, energii i pieniędzy, to chciałam ciągle stawiać nowe wyzwania, znowu inwestować, znowu je angażować....a przecież miały swoje życie, do którego miały zupełne prawo. Nie zawsze to rozumiałam. Często pojawiało się takie "ale"- ja wiem, że mają prawo do swojego czasu ALE....


Wnioski

Można zauważyć pewną analogię między moimi błędami, a tymi sławnymi "niespełnionymi ambicjami rodziców". Mając już od dawna w głowie poukładane moje "większe" błędy (nie bądźmy naiwni, że były one jedyne :P) dzielę się nimi z Wami.


Wiem, że nie każdy chce się uczyć na cudzych błędach i ma do tego absolutne prawo, ale jeśli mogę pomóc choć jednemu trenerowi cheerleaders, to uważam, że warto było się uzewnętrznić.

Od kilku lat działam inaczej. Podszkoliłam się u o wiele lepszych ode mnie, sporo poczytałam i wyciągnęłam wnioski. Mam nadzieję, że moje wnioski pomogą szybciej przejść Ci do wersji Trener PRO- o ile już tam nie jesteś :) Ja cały czas nad tym pracuję.


Dajcie znać w komentarzach tutaj, lub na Facebook'u KLIK czy też widzicie u siebie podobne błędy. Pięknego dnia!

395 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page